Zamknij

Tajemnicza śmierć pod Białobrzegami. Zginęli śledczy, którzy badali sprawę zabójstwa ks. Popiełuszki

16:16, 19.10.2021 Tomasz Plaskota Aktualizacja: 11:44, 16.03.2023
Skomentuj Jerzy Popiełuszko (fot. wikipedia.org) Jerzy Popiełuszko (fot. wikipedia.org)

19 października 1984 r. komunistyczna Służba Bezpieczeństwa porwała ks. Jerzego Popiełuszkę wracającego ze Mszy św. w Bydgoszczy. Na przełomie 1984 i 1985 r. sąd skazał oficerów SB Grzegorza Piotrowskiego, Leszka Pękalę i Waldemara Chmielewskiego na długoletni pobyt w więzieniu za porwanie, torturowanie i zabójstwo kapłana. Do porwania ks. Popiełuszki doszło w okolicach Włocławka, jednak w sprawie pojawia się również lokalny wątek.

Nad ranem 30 listopada 1984 r. na szosie koło Białobrzegów ciężarówka zjechała na przeciwległy pas i uderzyła w samochód jadący od Krakowa. Pasażerowie i kierowca auta osobowego zginęli na miejscu. Tragiczne zdarzenie, jakich wiele w tamtych czasach na „siódemce”. Jednak w wypadku zginęli doświadczeni funkcjonariusze Biura Śledczego MSW  podpułkownik Stanisław Trafalski i major Wiesław Piątek. Zginał również ich młody kierowca, prowadzącemu ciężarówkę nic się nie stało. Major Piątek kierował specjalną grupą operacyjną Biura Śledczego MSW badającą sprawę morderstwa kapelana Solidarności. Przesłuchiwał najważniejszych świadków w sprawie, m.in. nurka, który odnalazł ciało kapłana w zalewie koło Włocławka. Zdaniem dokumentalisty i autora książek o męczeństwie ks. Jerzego Popiełuszki, Piotra Litki, śmierć śledczych na szosie koło Białobrzegów nie była przypadkowa.
 

Gdzie są dokumenty ze śledztwa?


 
W Krakowie śledczy sprawdzali powiązania jednego z porywaczy ks. Popiełuszki, kapitana Grzegorza Piotrowskiego z miejscową esbecją. W styczniu 1983 r. Piotrowski jako pracownik Wydziału IV SB zajmującego się walką z Kościołem katolickim przygotowywał prowokację przeciwko niemu i papieżowi Janowi Pawłowi II. Do krakowskiego mieszkania ks. Andrzeja Bardeckiego planował podrzucić fałszywy pamiętnik i przedmioty świadczące o rzekomym romansie Karola Wojtyły.
 
Piotrowski zorganizował również prowokację w mieszkaniu ks. Popiełuszki przy ul. Chłodnej w Warszawie. Duchownemu podłożono materiały, które miały go skompromitować: materiały wybuchowe, naboje do pistoletu maszynowego, granaty z gazem łzawiącym, farbę drukarską i ulotki.
 
W Tarnowie śledczy zbierali informację na temat Leszka Pękali, który pracował w tamtejszej SB przed przenosinami do pracy w stolicy. Najważniejszy jest w tej sprawie fakt, że Trafalski i Piątek wieźli dokumenty i notatki, które nie pojawiły się na procesie w sprawie uprowadzenia i śmierci ks. Jerzego. Nigdy też nie ujawniono ich opinii publicznej. Najprawdopodobniej nie zostały zniszczone, bo nikt tak ważnych dokumentów nie niszczy.
 

Co stało się z kierowcą ciężarówki?


 
Ofiary wypadku szybko pochowano. Nie przeprowadzono nawet sekcji zwłok. Z akt sprawy prowadzonej przez Sąd Rejonowy w Grójcu wynika, że Trafalski i Piątek mieli dość duże stężenie alkoholu we krwi. Zdaniem Piotra Litki mogło to wynikać z uroczystego pożegnania zorganizowanego dzień wcześniej przez kolegów w Krakowie. Kierowca służbowego auta, którym podróżowali esbecy był trzeźwy. Sprawcę wypadku, 22-letniego Edward Ł., skazano na trzy lata więzienia. Rozpoczął odbywanie kary, ale nie wrócił z przepustki do zakładu karnego.   
 

Mordercy z KGB


 
W uprowadzeniu i zabójstwie ks. Jerzego Popiełuszki miała brać udział również sowiecka tajna służba KGB. Piotrowski spotykał się w Warszawie z oficjalnym rezydentem KGB przy ambasadzie sowieckiej Jewgienijem Siemaszko. Wiosną 1983 r. kapitan SB Grzegorz Piotrowski uczestniczył w Wilnie w spotkaniu  zorganizowane przez Zarząd V KGB, który m.in. infiltrował duchownych Kościoła katolickiego. Świadczą o tym zdjęcia odnalezione w Instytucie Pamięci Narodowej.
 
Jeszcze wiele rzeczy w sprawie ks. Popiełuszki pozostało do wyjaśnienia. Na liczne pytania nie znamy odpowiedzi. Kto wydał rozkaz porwania i bestialskiego zamordowania kapłana? Z kim kontaktowali się sprawcy podczas zdarzenia? Dlaczego podczas porwania byli obserwowani przez funkcjonariuszy Wojskowej Służby Wewnętrznej. Czy dlatego, że szef MSW gen. Czesław Kiszczak chciał kontrolować przebiegiem wydarzeń? Na wyjaśnienie tych i innych wątków sprawy musimy jeszcze poczekać. Być może nie poznamy ich nigdy.
 
Tomasz Plaskota

(Tomasz Plaskota)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%